2017-12-17

Japoński ogród Kōraku-en

 

Kōraku-en to jeden z trzech słynnych ogrodów japońskich, położony obok zamku Okayama.

Utworzony dla Ikedy Tsunamasy – władcy hanu Okayama i tym samym pana na zamku Okayama w latach 1672-1714. Prace nad budową ogrodu rozpoczęły się w 1687 roku, a zakończyły trzynaście lat później w 1700 r. Potomkowie Tsunamasy wprowadzali różne zmiany, które można prześledzić czytając bogate archiwum rodu Ikeda, w którym znajdziemy różnorodne opisy i rysunki ogrodu. Materiały te stanowiły również nieocenioną pomoc podczas naprawiania szkód wyrządzonych przez potwornie silny tajfun Muroto w 1934 roku i podczas nalotów amerykańskich na Okayamę w 1945 r.
Ogród był przede wszystkim miejscem relaksu i odpoczynku władcy hanu oraz miejscem podejmowania gości, ale w pewne ustalone dni – kiedy władca hanu opuszczał Okayamę – udostępniany był także mieszkańcom hanu.
W 1884 roku ogród przeszedł na własność prefektury Okayama (w 1871 roku system hanów zlikwidowano, a na ich miejsce utworzono prefektury) i został otwarty dla wszystkich.

Początkowo ogród skomponowany był tak, by dostarczał największych wrażeń podczas obserwacji z wnętrza budynków, głównie pawilonu En'yōtei, w którym relaksował się władca hanu. W tamtym okresie trzy czwarte powierzchni ogrodu stanowiły pola uprawne. 
Syn Tsunamasy wprowadził sporo zmian. Między innymi po środku ogrodu, obok stawu Sawa-no ike, wybudował sześciometrowy pagórek, wokół niego poprowadził strumyk, a także wykopał staw łączący dwa już istniejące. Ogród można było podziwiać teraz nie tylko statycznie z wnętrza pawilonu, ale także w ruchu - spacerując po nim, a także po wspięciu się na szczyt sztucznej góry. Za rządów następnych władców hanu (cały czas są to członkowie rodu Ikeda) zlikwidowano na jakiś czas pola uprawne tworząc zamiast nich trawniki, by później jednak ponownie do nich powrócić.

Tyle historia.
A jak jest w rzeczywistości?
Ogród faktycznie robi wrażenie. Przede wszystkim wielkością: powierzchnia całkowita wynosi 144000 m2, a trawników – 19600 m2. Poprzecinany jest mnóstwem alejek, które prowadzą przez różne ciekawe miejsca i widoki. O każdej porze roku można podziwiać inną „twarz” ogrodu dzięki różnorodnej roślinności. Zobaczymy między innymi śliwy (ume), wiśnie (sakura), kamelie japońskie, kamelie małe, narcyzy, różaneczniki, azalie, piwonie, irysy japońskie, lotosy, lagerstremie indyjskie, klony palmowe, sagowce odwinięte, sosny, pole herbaty czy też pole ryżowe. 





 



Ja niestety pojechałam do Okayamy w połowie października, kiedy akurat najmniej było atrakcji przyrodniczych i pogoda niesprzyjająca - było pochmurno, więc i zdjęcia wyszły nienajlepsze. Ale udało mi się zobaczyć coroczne obwiązywanie sosen matami słomianymi. Jest to tradycyjna metoda pozbywania się szkodników z drzew. Owady-szkodniki mają ponoć w zwyczaju przemieszczać się późną jesienią po pniu drzewa z gałęzi w dół na ziemię, żeby w niej przezimować. I kiedy trafiają na tę matę, to już sobie w niej zostają. W trzeciej dekadzie lutego (Japończycy uwielbiają dzielić miesiąc na dekady) maty z zimującymi w nich szkodnikami są zdejmowane i palone. Jest to znak dla wiosny, że może już przybywać do ogrodu :)
 
Nawet telewizja rejestrowała to wydarzenie!




Pawilon Renchiken

Pawilon Renchiken, położony obok Południowej Bramy, był podobno ulubionym miejscem założyciela ogrodu – Ikedy Tsunamasy. Rozciągał się stąd piękny widok z licznymi elementami wodnymi. Pawilon nie został zniszczony podczas wojny.

Pawilon Ryūten.

Droga wodna z kamieniami wewnątrz pawilonu Ryūten.
Pawilon Ryūten jest dość niezwykły. Nie ma ścian, a przez środek poprowadzono drogę wodną z sześcioma kamieniami. Władca hanu odpoczywał tutaj lub podejmował gości. Również ten pawilon przetrwał wojnę bez uszczerbku.

Pagórek Yuishinzan
Pagórek Yuishinzan

Z pagórka Yuishinzan roztacza się piękny widok na cały ogród. Sam pagórek również wygląda imponująco od kwietnia do czerwca, kiedy na biało i czerwono kwitną zasadzone na jego zboczach krzewy azalii i różanecznika.



Sagowiec odwinięty

Pole ryżowe już po zbiorach z suszącymi się snopkami ryżu.


Pole herbaciane.
Wysepka Naka-no shima na centralnym stawie Sawa-no ike.



      
Wysepka Mino shima tuż obok wysepki Naka-no shima.


Pawilon En'yōtei.
 



Pawilon En'yōtei – główny budynek ogrodu – spłonął podczas nalotu amerykańskiego w 1945 roku. Został odbudowany w 1960 r. 
Powstał w początkowym okresie tworzenia ogrodu. Pierwotnie to z wnętrza tego pawilonu podziwiano ogród, i to widok stąd właśnie był najpiękniejszy. Pawilon nie jest udostępniony do zwiedzania, więc nie mogłam sprawdzić tego widoku. Ale odbywają się w nim różne imprezy, więc chyba tylko uczestnictwo w takiej imprezie da nam okazję do popatrzenia na taki ogród Kōraku-en jaki widzieli władcy hanu. A ten widok praktycznie nie zmienił się przez trzysta lat, nic niepasującego go nie zaburza. Nie widać ani jednego nowoczesnego budynku na horyzoncie, jak to się zdarza w przypadku innych ogrodów usytuowanych w mieście. Możemy się tutaj poczuć naprawdę jak za czasów hanu Okayama.

Jest jeszcze jedna atrakcja w ogrodzie Kōraku-en. A mianowicie żurawie japońskie. Zwane też żurawiami mandżurskimi. Nazwa łacińska to Grus japonensis, a japońska - tanchō. 
Obecnie jest ich w ogrodzie 8 sztuk. Na co dzień żyją w wolierze, ale kilka razy w roku są wypuszczane na teren ogrodu i można je obserwować w locie. Zwłaszcza w Nowy Rok możliwość zobaczenia na żywo latających żurawi przyciąga tłumy. W Japonii żuraw jest symbolem szczęścia i długowieczności. 
Podobno żurawie przylatywały do ogrodu już w czasach Ikedy Tsunamasy. 



Na oficjalnym kanale ogrodu Kōraku-en (link w nazwie ogrodu) na YouTube można obejrzeć pięć filmików o ogrodzie. Nie są długie, mają od 1'14" do 2'14", i są po angielsku. Polecam!



18 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za zabranie w tak fascynującą podróż - nie tylko opowieścią ale również przepięknymi zdjęciami. Tu, gdzie mieszkam istnieje mała namiastka w postaci Ogrodu Japońskiego - bardzo lubię spacerować w tej architekturze zieleni, tak mi się skojarzyło oglądając fotki. Będę zaglądać na te karty z nadzieją na kolejną niesamowitą opowieść. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie :)
      Z polskich ogrodów japońskich znam tylko wrocławski (nie wiem, czy to też Twój) - bardzo mi sie podobał.
      Witam Cie bardzo serdecznie u mnie i będzie mi miło, jeśli następne opowieści też Ci się spodobają :)

      Usuń
    2. Tak - wrocławski. :-) Lubię go ogromnie zwłaszcza, że jest częścią mojego ukochanego Parku Szczytnickiego.
      Ja już wiem, że mi się spodobają - egzotyka widziana kimś o mentalności odmiennej - bliskiej mojej, to się z pewnością czyta zachłannie, zwłaszcza przy kolorycie tak pięknych zdjęć. Podziwiam odwagę - przeniesienie się w tak odległe strony i kulturę, nawet jeśli ze wsparciem w postaci męża - ogromne wyzwanie. Pozdrawiam Cię serdecznie z zaśnieżonego dziś Wrocławia.

      Usuń
    3. O, jesteś z Wrocławia:) Ogród zwiedzałam w bardzo niesprzyjających warunkach: był początek kwietnia, było zimno i padał śnieg! Ale i tak bardzo mi się podobał. Przy ładnej pogodzie musi być przepieknie.
      Z Japonią mam do czynienia już chyba ze 30 lat, więc przyjazd tutaj nie był takim strasznym wyzwaniem:) Wiekszym był chyba moment (= wiek), w którym zdecydowaliśmy się tu przenieść.
      Pozdrawiam słonecznie.

      Usuń
  2. Japończycy znają się na roślinach - wielki szacunek za zmysł obserwacji i taki pomysł na walkę ze szkodnikami - cudo!
    to bardzo dojrzała cywilizacja, chociaż egzotyczna dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, ja trochę sceptycznie patrzyłam na to owijanie matami, no ale skoro robią to od lat to musi działać.
      Będę sie starać choć trochę przybliżyć Tobie i innym czytającym tę egzotykę :)

      Usuń
  3. Przypuszczam, że można tam spędzić cały dzień i wcale nie mieć dość. To świetna ścieżka dydaktyczna dla europejczyków. W dodatku te pawilony, stawy, mostki i ogromna powierzchnia - moje marzenie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością tak. Tyle jest tych różnych alejek, dróżek, budynków, roślin! No i ta powierzchnia sprawia że samo przemieszczanie się trwa długo.

      Usuń
  4. Przepiękny ten ogród.
    Jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że dzięki Tobie mogłam sobie w nim pobyć....
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiż cudowny pomysł z otwartym pawilonem i drogą wodną wewnątrz. Wyobrażam sobie jak cudownie musi tam być latem ;) Życzę Ci abyś wróciła jeszcze do tego ogrodu w czasie kwitnienia krzewów i kwiatów, a przy okazji żebyś zrobiła zdjęcia, dzięki którym ja też będę mogła podziwiać ten niezwykły ogród!
    Gdybyś chciała zobaczyć jak fontanna "zegarowa" wyglądała podczas ubiegłorocznego święta, to znajdziesz u mnie relację pod tagiem Pocztówki z Lyonu ( jest też odnośnik w aktualnym poście) ;)) Szklana kopuła i zegary zostały zbudowane na tegoroczny pokaz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia. Oj, warto by tam wrócić, kiedy kwitną kwiaty i drzewa.
      Już zajrzałam :) Dziękuję. Ta fontanna to cudo. Przepiekna jest.

      Usuń
  6. Piękny jest ten ogród i ta wspaniała zieleń :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zieleń rzeczywiście imponująca, zwłaszcza, że to była już połowa października.
      Serdecznie witam Cię u mnie i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. Kochana!
    Już dziś przybiegłam do Ciebie z serdecznymi życzeniami świątecznymi:)
    Pełnych dobra, miłości, radości Świąt Bożego Narodzenia dla Ciebie i Bliskich:
    życzy Morgana z rodzinką
    Ps. japońskie ogrody mają swój niepowtarzalny urok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano, bardzo serdecznie Ci dziękuję.
      Biegnę do Ciebie złożyć życzenia :)

      Usuń
  8. Ciekawa metoda z tymi matami, ciekawe jak się sprawdza ;) Ogród mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przed chwilą przeczytałam, że ponoć nie za bardzo się ta metoda sprawdza i ginie więcej pozytecznych owadów niż szkodników, i w niektórych ogrodach z niej zrezygnowano.
      Dziękuję za odwiedziny i komentarz :)

      Usuń