Pierwsze wzmianki o Utazu, a właściwie o przystani w Utazu, pojawiły się podobno już w 667 roku. W późniejszych latach Utazu stało się znaczącym portem na szlaku żeglugi przez Morze Wewnętrzne Seto.
Historia soli w Utazu rozpoczęła się o wiele później, dopiero w 1745 roku, kiedy
to Imada Hachijūgorō, producent alkoholu z wioski Tarumi-mura (obecnie
dzielnica miasta Marugame sąsiadującego z Utazu), założył w Utazu salinę.
(Na zdjęciu opakowanie soli wyprodukowanej w Utazu metodą tradycyjną)
(Na zdjęciu opakowanie soli wyprodukowanej w Utazu metodą tradycyjną)
Znaliście to słowo? Bo ja nie. Po japońsku salina to
enden 塩田. Pierwszy znak oznacza sól,
drugi - pole, więc łatwo się domyślić o co chodzi, a z saliną trudniej ;-)
Prace nad rozwinięciem produkcji soli na większą skalę rozpoczęły
się w latach siedemdziesiątych XIX wieku i już w 1899 roku całe wybrzeże wokół Utazu pokryte było salinami. Produkcją soli w 8 salinach zajmowało się 5 firm. W
tamtych czasach Utazu stało się słynne w całej Japonii właśnie dzięki soli.
Ówczesne saliny typu iri hama shiki wykorzystywały
zmiany poziomów morza podczas przypływów i odpływów. Ten sposób produkcji soli
wymyślono w połowie XVII wieku nad Morzem Wewnętrznym i wykorzystywano go aż do
lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to wprowadzono saliny typu ryūkashiki, w których do produkcji soli wykorzystywano konstrukcje z gałęzi lub z
plecionek (takie małe tężnie).
Historia produkcji soli w Utazu zakończyła się 30
stycznia 1972 roku. Zamknięto wtedy wszystkie saliny (o łącznej powierzchni 186
ha), a sól od tej pory produkowano w Japonii metodą elektrodializy.
Jak wyglądała produkcja soli w salinach typu irihamashiki?
Płytkie przybrzeżne morze ogradzano i osuszano.
Wyrównywano odsłonięte dno i przygotowywano teren pod salinę tak, by jego wysokość
znalazła się mniej więcej w połowie różnicy między poziomami przypływów
i odpływów. Salina była podzielona na mniejsze pola, pomiędzy którymi biegły
rowy z wodą morską.
Piasek w salinach wchłaniał wodę morską, która pod
wpływem wiatru i słońca wysychała pozostawiając na powierzchni sól. Ale tej
soli było niewiele, więc zwiększano jej ilość poprzez dodatkowe polewanie piasku słoną wodą.
Najpierw przy pomocy specjalnych grabi zwanych maguwa grabiono
pole piaskowe w trzech kierunkach. Tak przygotowane pole polewano wodą morską 2-4
razy w ciągu dnia, przez 3-4 dni. W przypadku deszczu niestety trzeba było
zaczynać od początku.
Następnie przy pomocy łopaty eburi zbierano zasolony
piasek do specjalnych skrzyń nui, wyrównywano powierzchnię i przy pomocy mondarejaku (taki kubełek z długą rączką?)
polewano skoncentrowaną wodą morską ze zbiorników umieszczonych obok skrzyń.
Kolejny
krok to agemizu czyli ponowne zalewanie piasku wodą morską tym razem
przynoszoną w wiadrach zwanych ninaioke. To polewanie ma na celu rozpuszczenie
soli, która osiadła na piasku i tym samym zwiększenie stężenia solanki.
Wypłukany
z soli piasek wykorzystywano ponownie, a słoną wodę poddawano działaniu
wysokiej temperatury aż do wyparowania wody. Powstałą w ten sposób sól
przenoszono do shiodoko – czyli do specjalnych drewnianych pojemników. I gotowe!
W Parku Nadmorskim około 10 lat temu odtworzono salinę typu irihamashiki. Produkują tam sól w niewielkich ilościach, głównie w celach promocyjnych, a także prowadzone są warsztaty z produkcji soli. Nie byłam na warsztatach :(
W Parku Nadmorskim około 10 lat temu odtworzono salinę typu irihamashiki. Produkują tam sól w niewielkich ilościach, głównie w celach promocyjnych, a także prowadzone są warsztaty z produkcji soli. Nie byłam na warsztatach :(
Poniżej zamieszczam też promocyjny filmik o produkcji soli przygotowany przez urząd
miasta Utazu. Trwa troszkę ponad 4 minuty, jest w języku japońskim z
angielskimi napisami. (https://www.youtube.com/watch?v=_wL48r65MjI)
Przypomnę może zdjęcie z 1975 roku, które pokazałam na końcu poprzedniego wpisu.
W prawym dolnym rogu widać fragment góry Aonoyama, ale zamiast miejskiej zabudowy między górą a morzem, która widoczna była ze Złotej Wieży, jest ogromny teren po salinie. Jeszcze trzy lata wcześniej produkowano tu sól.
Zdjęcie z 29 września 1960 roku. Wtedy jeszcze produkowano sól, ale już tą drugą metodą wykorzystującą małe tężnie. |
Pięć lat po zakończeniu produkcji soli, czyli w 1977
roku, przyjęto plan zagospodarowania tych terenów. Realizacja zakończyła się w
1991 roku. Wybudowano Złotą Wieżę, budynki mieszkalne, szkołe podstawową,
budynek urzędu miasta, drogi, zmieniono przebieg linii kolejowej, przeniesiono
dworzec.
Zdjęcie z 5 października 1980 roku. Widać, że prace ruszyły. Powstały pierwsze budynki. |
Zdjęcie z 26 kwietnia 1988 roku. Wielki Most Seto i Złota Wieża już otwarte. Widać nowe linie kolejowe i drogi. |
Lotnicze zdjęcia archiwalne pochodzą ze strony internetowej Geospatial Information Authority of Japan (国土地理院 http://www.gsi.go.jp/)
A tak wyglądają te tereny obecnie. Część miasta
wybudowana na dawnych salinach nazywana jest Nowym Utazu. Aż trudno sobie wyobrazić, że to tereny po dawnych salinach, tereny "wyrwane" morzu.
Sól produkowana na salinach jest chyba najzdrowszą solą morską. A te wszystkie sole jodowane "sztucznie" wcale nie są ponoć zdrowe- tak twierdzą endokrynolodzy.
OdpowiedzUsuńSłowo "salina" jest mi znane bo nawet w PRLowskiej szkole coś o tym uczono, jako że w wielu krajach w tamtych czasach tak produkowano sól. I do dziś w wielu miejscach na świecie nadal tak sól jest pozyskiwana.
Co do terenów pod zabudowę miejską, które są pozyskiwane "z morza" - wydaje mi się, że Japonia w tym przoduje. Pamiętam przed wielu laty oglądałam w TV program o jakimś lotnisku japońskim, które powstało właśnie na terenach "wyrwanych" morzu i z początku to biedne lotnisko miało spore problemy, bo morze "upominało się" dość gwałtownie o swoje tereny.
Singapur od wielu lat tworzy sztuczne wyspy, bo przecież im jest wciąż bardzo ciasno.Rozbudowują się wzwyż (stary wieżowiec rozbierają i w tym samym miejscu powstaje na tempo nowy, wyższy, ale taka zabudowa wzwyż jest jednak bardzo droga i rodzi nowe problemy. To co zaoszczędzą na terenie to wydadzą na budowę.
Japonia to bardzo ciekawy kraj, cudnie, że nam to wszystko opisujesz.
Serdeczności;)
Nie wiedziałam, że sól jodowana nie jest zdrowa. Wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że jest zalecana.
UsuńPort Lotniczy Kansai w zatoce osackiej jest wybudowany na sztucznej wyspie. W zeszłym roku miał problemy z powodu zalania wodą po przejściu tajfunu.
Dziękuję, bardzo mi miło :-))
Super ciekawostka! Termin salina jest mi znany, bo moje miasto na soli leży i od dawien dawno sól wydobywano, najpierw metodami podobnymi do japońskich, tyle ze nie z wody morskiej.
OdpowiedzUsuńDzisiaj kopalni już nie ma, ale zdjęcia pozostały,jest co podziwiać.
Pamiętam jak opisywałaś i cały czas nie mogłam się zmobilizować, żeby napisać o "mojej" soli :)
UsuńW Indonezji też tak produkują sól! I sprzedają w śmiesznych koszyczkach
OdpowiedzUsuńO, koniecznie pokaż te koszyczki na blogu!
UsuńSzkoda, że współczesność pożera tradycję.
OdpowiedzUsuńNiestety, taka kolej rzeczy, ale szkoda. Tylko akurat w przypadku soli, to bardzo ciężka praca, więc pewnie z braku chętnych do pracy te saliny i tak by zniknęły.
UsuńMieszkam niedaleko Wieliczki, gdzie jest kopalnia soli, więc trochę się orientuję, ponieważ zwiedzałam ją wiele razy.
OdpowiedzUsuńA to wydzieranie terenów morzu w Japonii jest niezwykłe i pełny podziw dla techniki.
Gratulacje za doskonale przygotowaną i wnikliwie napisaną relację.
Serdeczności zasyłam
Bardzo lubię Wieliczkę. Bywałam tam z turystami japońskimi.
UsuńDziękuję, Ultro!
Pozdrawiam słonecznie :))
Strach pomyśleć, co stanie się z miastem, gdy poziom wód się podniesie. ciekawe, że do produkcji potraw (zup) nie korzysta się z wody morskiej, tylko soli słodką wodę.
OdpowiedzUsuńStrach! Czasami się zastanawiam, dokąd będę uciekać jak zacznie nas zalewać.
UsuńDobra uwaga. Dlatego, że woda morska trochę za słona?
Też znam pojęcie "salina" od dawna.
OdpowiedzUsuńA to wszystko co nam opisałaś jest niezwykle ciekawe.
Jak to dobrze że mieszkasz w kraju o którym przecież nie wiemy dużo.
Bardzo Ci dziękuję.
Dziękuję :)
UsuńBędę się starała coraz bardziej Wam ten kraj przybliżać.
Salina. Znam to określenie ale nie z Polski lecz... z Wysp Kanaryjskich. Pierwszy raz spotkałam się z nim na Fuertawenturze gdy byłam w Salinas del Carmen, które są teraz muzeum soli. W kuchni używam tylko soli morskiej i himalajskiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z południa Teneryfy:-)
Z Teneryfy?! O, jak mi miło, dziękuję :-)) Mam nadzieję, ze dobrze się bawisz.
UsuńDla mnie kiedyś sól morska była niezwykłym dodatkiem w kuchni, a teraz mam ją na co dzień ;)
Nie przypuszczałam, że w ten sposób można pozyskiwać sól. Przypomniał mi się program "Ameryka Express", w którym pokazano tarasy solne w Peru, ale to zupełnie inna historia. Widać przez to jaka ta sól jest i była od dawna ważna dla ludzi. Od wieków znana była jako środek konserwujący. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńJa też jeszcze dwa lata temu nie znałam takiego sposobu produkcji soli. Programu "Ameryka Express" nie znam, ale z ciekawości sprawdzę te peruwiańskie tarasy solne.
UsuńPozdrawiam :)
Utazu, jako teren po części wyrwany morzu, a po części salina, korzy mi się z Holandią i naszą Wieliczką :)
OdpowiedzUsuń*kojarzy miało być ;)
UsuńRzeczywiście, tak się może kojarzyć, tylko nie mamy tu wiatraków ;-)
Usuń