2017-08-29

Hanabi, sztuczne ognie, fajerwerki

Latem w Japonii odbywa się mnóstwo pokazów sztucznych ogni (hanabi taikai) - większych i mniejszych. Wiele z nich to też konkursy z nagrodami przyznawanymi na przykład przez japońskiego premiera czy ministra gospodarki.
Podobno te największe ogląda na miejscu prawie półtora miliona osób.

Moje miasto niestety nie urządza takich pokazów. A szkoda, bo hanabi odpalane z morza (ze specjalnej platformy lub z pobliskiej wyspy) prezentowałyby się fantastycznie.

Na szczęście sąsiednie miasta takie pokazy robią. W planach były trzy, ale jeden został w tym roku odwołany. Pozostałe dwa obejrzałam, ale sfotografowałam tylko jeden. I na własnej skórze przekonałam się jak trudno jest zrobić dobre zdjęcie fajerwerków.

Oczywiście pokazy fajerwerków w mojej okolicy nie są tak widowiskowe jak te bardzo znane, ale i tak dobrze, że są, bo japońskie lato bez sztucznych ogni to nie byłoby prawdziwe lato :)




















Za rok znowu będę musiała poćwiczyć fotografowanie fajerwerków  :)



Dołączam dwa filmiki (YT) finałów pokazów, żeby pokazać jak wyglądają prawdziwe fajerwerki, bo te moje to tylko taka namiastka.

1. Omagari-no hanabi. Konkurs, który odbywa się w prefekturze Akita. Bardzo przestiżowy. W tym roku po raz 91.




2. Shinmei-no hanabi. Pokaz, który odbywa się w prefekturze Yamanashi. W tym roku po raz 29.











2017-08-25

Winogrona

W połowie sierpnia znowu dostaliśmy pyszną przesyłkę od teściów.
Tym razem winogrona. Też wprost od producenta. I też z prefektury Yamanashi.
Nasza odmiana to kyohou. Z uwagi na bardzo duże jagody często nazywana jest królem winogron.

Tak były zapakowane.
 
Każda kiść zapakowana oddzielnie w bibułkę i folię.

Na każdej kiści naklejka z nazwą odmiany.

Winogrona pokonały trasę ok. 640 km, ale dojechały w doskonałym stanie.


Każda kiść zaopatrzona w zbiorniczek z wodą!




Naprawdę pycha. Doskonały smak i aromat.
Mam jeszcze jedną kiść zamrożoną - sorbet winogronowy, super sprawa. Co prawda nie smakują i nie pachną tak mocno jak te świeże, ale na upał jak znalazł.


2017-08-21

Brzoskwinie

W lipcu dostaliśmy od teściów pyszną przesyłkę.
Brzoskwinie.
Wprost od producenta. Z prefektury Yamanashi, którą można nazwać królestwem owoców. Yamanashi słynie z brzoskwiń (6 odmian) i winogron (8 odmian), których produkuje najwięcej w całym kraju, odpowiednio 30% i 25%.

Tutejsze brzoskwinie są bardzo duże, a w przypadku odmiany hakutou - ogromne. Wszystkie są bardzo soczyste i słodkie.
Nasze to niestety nie hakutou :(

Tak były zapakowane.

Każdy owoc zapakowany oddzielnie.

Pokonały jakieś 640 km, ale dotarły do nas w doskonałym stanie.


Nawet listki dodano dla ozdoby.


Pyszne były. Zwłaszcza schłodzone w lodówce.
Ale szybko się skończyły :(

2017-08-11

Tańce hawajskie na Shikoku?!

Trochę się zdziwiłam, kiedy pierwszy raz zobaczyłam plakat zachęcający do udziału w UTAZU ALOHA NIGHT. Hawaje na Shikoku? Nad japońskim Morzem Wewnętrznym?
A jednak to możliwe. Okazało się, że już po raz ósmy ta impreza odbywa się w moim miasteczku.

Co prawda było to w połowie lipca, ale panują teraz potworne upały - dzień w dzień 33-35 stopni i nie chce być mniej, i do tego bardzo duża wilgotność - nie mierzyłam, żeby się dodatkowo nie przerażać, ale co najmniej 80%, więc nie wystawiam nosa na zewnątrz, a skoro siedzę w domu to i zdjęć okolicy nie robię :(

To wracamy do Hawajów. Cóż to takiego ta Aloha Night? Ano pokaz tańców hula. 
W tym roku udział wzięło 25 zespołów tańca i w sumie około 600 tancerzy. Takie znalazłam dane, sama nie liczyłam :)  Właściwie to powinnam napisać 600 tancerek, bo nie widziałam ani jednego tancerza. Tańczyły głównie starsze panie.
Zupełnie nie wiedziałam, że to wydarzenie jest tak bardzo popularne. Podobno z roku na rok coraz więcej szkół tańca hawajskiego zgłasza swój udział.

Impreza odbywa się w parku nadmorskim, a więc w bardzo ładnej scenerii. Są dwie sceny: scena zachodzącego słońca - tuż nad morzem, z zachodzącym słońcem w tle, i scena na trawie - w środku parku, zgodnie z nazwą usytuowana na trawiastym placu.
Każdy zespół występował na obu scenach.
Rzeczywiście, tańce na tle zachodzącego słońca wyglądały bardzo efektownie.

Publiczność też dopisała. Pierwszego dnia, w sobotę, zauważyłam nawet wielu zagranicznych turystów.

Latem w Japonii odbywa się mnóstwo natsu matsuri (letnich festiwali) i Aloha Night można do takich festiwali zaliczyć. A skoro natsu matsuri - to muszą być yukaty, stoiska z jedzonkiem i piwem, i hanabi (fajerwerki). Niestety, tych ostatnich u mnie nie było :(

Na stoiska z jedzeniem i piciem czy na fajerwerki nie mam wpływu, ale yukatą mogłam mieć swój wkład w festiwal. Akurat mam dwie yukaty, więc każdego dnia (Aloha Night trwała dwa dni) mogłam się zaprezentować inaczej :) Problem był tylko w pasie obi i jego wiązaniu. Z zakładaniem samej yukaty nie mam problemu, ale już z wiązaniem obi tak dobrze sobie nie radzę. Zatrudniłam męża, który przez kilka godzin dzielnie studiował dwa różne wiązania. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz wyszło mu świetnie, ale wyczerpało go to potwornie.

To może teraz zdjęcia.

Najpierw scena zachodzącego słońca.





  


Scena na trawie.




Tancerki poza sceną.



Japonki w yukatach.



I na koniec moje yukaty i pasy obi.