2017-11-26

Kiedy bogowie opuszczają Japonię...



Zacznę od różowego pociągu, o którym – poza pokazaniem zdjęcia – ostatecznie nic nie napisałam w poprzednim poście.


Ten różowy pociąg kursuje na ostatnim odcinku trasy dojazdowej do chramu Izumo Taisha, ale tylko niektóre składy są takie – jak ktoś ma szczęście, to trafi. Mnie się udało zupełnie przypadkiem :)

Pociąg nazywa się „Goen densha Shimanekko” co w wolnym tłumaczeniu oznacza „Szczęśliwy pociąg Shimanekko”. Kursuje od czterech lat, a wymyślono go w ramach kampanii promującej ten region. Jest bardzo „kawaii” (= śliczny, słodki), a Japończycy, zwłaszcza Japonki, lubią rzeczy kawaii :)

Bóstwo Ōkuninushi z chramu Izumo jest uważane między innymi za opiekuna małżeństw. Można go zatem poprosić o pomoc w znalezieniu swojej „drugiej połowy”. Stąd w nazwie pociągu „szczęśliwy”. A „Shimanekko” pochodzi od nazwy prefektury Shimane, w której leży miasto Izumo z chramem. Tak nazywa się maskotka tej prefektury.

Wnętrze pociągu również utrzymane jest w odcieniach różu, a niektóre siedzenia są w serduszka! Gdzieniegdzie na podłodze narysowana jest plansza z drabinkowym wyborem  (znana pod nazwami Ghost Leg lub Amidakuji), więc podczas jazdy można się zabawić i sprawdzić, który z pasażerów siedzących naprzeciwko jest nam przeznaczony ;)


Maskotka Shimanekko
Plansza wyboru drabinkowego amidakuji. Źródło zdjęcia

Uff, udało się. Różowy pociąg opisany i pokazany.

No dobrze, a kiedy bogowie opuszczają Japonię?
Zgodnie z mitologią w dziesiątym miesiącu roku. To według dawnego kalendarza japońskiego, a współcześnie, po wprowadzeniu w 1873 roku w Japonię kalendarza gregoriańskiego dzieje się to w listopadzie. Wtedy wszystkie bóstwa z całej Japonii zbierają się w Izumo na obrady. Z tego powodu w całej Japonii miesiąc ten nazywano kannazuki czyli miesiącem bez bogów. W Izumo natomiast przyjęła się nazwa kamiarizuki – miesiąc obecności bogów.

[Obecnie oficjalne nazwy miesięcy są zupełnie inne i w sumie nieciekawe, ale łatwe do zapamiętania, bo składają się z liczebnika i przyrostka oznaczającego miesiąc, czyli styczeń to pierwszy miesiąc, luty – drugi miesiąc, i tak dalej. Tradycyjne nazwy oczywiście nie zanikły całkowicie, używane są np. w poezji, w sztukach lub filmach, których akcja rozgrywa się w dawnych czasach. ]

Bóstwa najpierw zbierają się na plaży Inasa (Inasa-no hama) na wybrzeżu Morza Japońskiego i potem wspólnie przenoszą się na teren chramu Izumo, gdzie przez tydzień obradują nad losem ludzi, a głównie nad szczęśliwymi związkami – nie tylko damsko-męskimi, ale nad wszelkimi związkami / kontaktami międzyludzkimi.

Inasa-hama położona jest mniej więcej jeden kilometr na zachód od chramu. Tutaj też, według przekazów, odbyły się negocjacje między bóstwami w sprawie przekazania prowincji Izumo bóstwu Ninigi.
 


Na plaży znajduje się wielka skała zwana Benten-jima (= wyspa Benten). Kiedyś, jeszcze do lat osiemdziesiątych XX wieku podobno faktycznie była wyspą, ale powiększająca się plaża zagarnęła ją i wyspa już wyspą nie jest. 





Jako wielbicielka zachodów słońca nad morzem nie mogę nie wspomnieć, że zachód słońca na plaży Inasa – koniecznie z widoczną skałą Benten – należy do najsłynniejszych w Japonii. Niestety nie obejrzałam go na żywo z braku czasu :(
Wygląda tak.
I jeszcze taka ciekawostka. Chram Izumo Taisha, tak jak wiele innych chramów, jest co jakiś czas poddawany renowacji polegającej na całkowitej wymianie konstrukcji. Główne przyczyny takich prac są trzy: utrzymanie drewnianego budynku w dobrym stanie, zachowanie dla następnych pokoleń technik budowy chramów, oczyszczenie miejsca. W chramie Izumo od XVII wieku takie prace renowacyjne na większą skalę przeprowadzane są mniej więcej co 60 lat. Obecnie również trwa taka wielka renowacja. Pierwszy etap prac trwał od kwietnia 2008 roku do marca 2016, a drugi rozpoczął się w kwietniu 2016 i ma zakończyć się w marcu 2019 roku.
Prace renowacyjne głównego pawilonu honden ukończono w 2013 roku. Między innymi wymieniono wtedy całkowicie dach, który wykonany jest z 700 tysięcy kawałków kory drzewa hinoki (cyprysik japoński) mocowanych przy pomocy bambusowych gwoździ.

Zbliżenie na dach, ale nie pawilonu honden.

Zbliżenie na dach pawilonu honden.
Prace nad wymianą dachu. Źródło zdjęcia


Na zakończenie kilka witryn sklepowych nocą. To różnego rodzaju restauracyjki, bary, knajpki - szukałam miejsca na kolację :)

 

I tak kończy się wizyta w Izumo.


2017-11-21

Różowym pociągiem na spotkanie z japońskimi bogami



Tego dnia pogoda dopisała. Matsue (więcej tu, tu, tu i tu) zwiedzaliśmy z gęstymi chmurami nad głowami i momentami w kroplach deszczu, ale następnego dnia w Izumo bogowie byli przychylni i od samego rana świeciło słońce.
Izumo to miasto położone nad Morzem Japońskim godzinę drogi autobusem od Matsue. W Izumo znajduje się Izumo Taisha (oficjalna nazwa: Izumo Ōyashiro) – chram shintoistyczny, jeden z dwóch najstarszych w Japonii (drugi to Ise Jingū w prefekturze Mie).
Izumo Taisha poświęcona jest bóstwu Ōkuninushi-no ōkami. Jest on jednym z bogów ziemskich, lokalnych. W mitologii japońskiej są też niebiańskie bóstwa zamieszkujące Wysoką Równinę Niebios, której władczynią jest Amaterasu (Amaterasu Ōmikami – bogini słońca). Ōkuninushi zarządzał prowincją Izumo, a kiedy Amaterasu posłała na ziemię swojego wnuka Ninigi z zadaniem przejęcia panowania nad wyspami japońskimi Ōkuninushi oddał władzę dobrowolnie. W podzięce za to wybudowano mu świątynię, z której po wsze czasy miał sprawiać, by ludzie byli szczęśliwi.


Na teren chramu wchodzimy przez drewnianą bramę torii. Zwyczajowo przed przejściem przez torii należy się ukłonić, ponieważ wkraczamy na teren bogów. Niedaleko za bramą po prawej stronie znajduję się malutki chramik Harai-no yashiro, przy którym powinno się oczyścić duszę i ciało. Następnie kierujemy się ku alei sosnowej, w której w dwóch rzędach rosną nawet kilkusetletnie sosny - najstarsze mają 350-400 lat. Należy iść prawą lub lewą stroną, ponieważ środek zarezerwowany jest dla bóstw. Zasada poruszania się po bokach drogi obowiązuje nie tylko tutaj w alei sosnowej, ale zawsze na terenie każdego chramu, gdy idziemy od bramy torii do głównego pawilonu.



Przy końcu alei sosnowej, po lewej stronie znajduje się pomnik Ōkuninushi i zająca. Zajączki można spotkać na całym terenie chramu. W sumie jest ich podobno 46, ale przyznam się, że nie liczyłam, więc musimy wierzyć oficjalnym informacjom z przewodnika.



A dlaczego zające?
Otóż istnieje opowieść o zającu z prowincji Inaba, którego uratował dobry Ōkuninushi. 
A było to tak. Pewnego razu Ōkuninushi wraz ze swoimi licznymi braćmi wybrał się do prowincji Inaba, gdyż, jak wieść niesie, zamieszkiwała tam piękna księżniczka Yakami-hime. Ōkuninushi miał dobre serce, co często wykorzystywali jego bracia, więc szedł na samym końcu niosąc ogromne tobołki rodzeństwa. Bracia przechodząc nad brzegiem morza napotkali cierpiącego z bólu zająca. 
Zając trochę sam był sobie winny. Chciał przedostać się z wyspy na przylądek suchą nogą i postanowił wykorzystać do tego rekiny. Zaczął się przechwalać, że jego zajęcza rodzina jest liczniejsza od rekiniej i udało mu się namówić rekiny, żeby ustawiły się w morzu jeden obok drugiego tak by mógł je policzyć. Zając oczywiście chciał przejść przez morze po ich grzbietach jak po moście udając tylko, że liczy członków rekiniej rodziny. Fortel by się udał, ale zając nie wytrzymał i pod sam koniec liczenia wygadał się. Rozzłoszczone rekiny rzuciły się na zająca i zerwały z niego skórę. 
I na takiego biednego zająca natrafili niedobrzy bracia. Postanowili zającowi dokuczyć i udając troskę zalecili mu kąpiel w morskiej wodzie i wysuszenie ran na słońcu. Nie trzeba dodawać, że ta terapia nie przyniosła zającowi ukojenia.
Po jakimś czasie zająca mijał dobry Ōkuninushi. Bardzo mu współczuł. Zalecił przemyć rany w pobliskiej rzece i wytarzać się w puchu rogoży. Tym razem zając został uratowany. Rany się zaleczyły i pojawiło nowe futerko. Uradowany zając odwdzięczył się przepowiednią, że to Ōkuninushi zostanie wybrankiem księżniczki Yakami.
I tak też się stało. Kiedy spóźniony Ōkuninushi dotarł do prowincji Inaba, okazało się, że Yakami-hime odrzuciła zaloty wszystkich jego braci i czekała na tego, który miał dobre serce i pomógł zającowi.

Na końcu alei sosnowej ponownie przechodzimy przez bramę torii, tym razem wykonaną z miedzi.

Za bramą widać haiden - pawilon modłów i obrzędów kultowych.

Na pawilonie wisi shimenawa - sznur spleciony ze słomy ryżowej, którego zadaniem jest ochrona świętego miejsca. Takie sznury, różnej wielkości, można spotkać w wielu miejscach w Japonii. Ta shimenawa ma długość 6,5 metra i waży 1 tonę (!). 

Ten teren jest dostępny dla wszystkich. Za pawilonem haiden po prawej stronie widać mniejszy budynek, który jest elementem ogrodzenia wokół głównego pawilonu honden, w którym przechowywane są święte przedmioty. Honden przeznaczony jest wyłącznie dla bóstw czczonych w chramie i jest niedostępny dla zwykłych ludzi. Do hondenu mogą wejść jedynie kapłani shintō w celu odprawienia rytuałów, no i cesarz Japonii oczywiście. 
W ogrodzeniu wokół pawilonu honden znajduje się brama Yatsuashi-mon, przy której można przekazać swoje prośby bóstwom. Jak to zrobić prawidłowo? W Izumo Taisha należy najpierw wrzucić ofiarę pieniężną do dużej skrzyni przed bramą, następnie dwa razy się ukłonić i cztery razy klasnąć w dłonie. Teraz można przekazać bóstwu swoją prośbę i na koniec trzeba jeszcze raz się ukłonić.  

Brama Yatsuashi

Zajrzałam przez bramę do środka licząc, że zobaczę główny pawilon, ten niedostępny dla zwykłych śmiertelników, ale okazało się, że stoi tam jeszcze jedna brama. Trudno, ale i tak było warto.   




Skoro nie można wejść do środka, to nie pozostało nic innego jak obejść teren wzdłuż ogrodzenia i obejrzeć to, co jest widoczne, czyli głównie dachy. 
(Czarne plamki na zdjęciach - to ważki, których latało tam mnóstwo.)


 




Na terenie chramu oprócz pawilonów haiden i honden stoi wiele różnych budynków. Na przykład pawilon kagura-den, w którym znajduje się scena służąca rytualnym tańcom i muzyce. Również na tym pawilonie wisi shimenawa. Jest naprawdę ogromna: ma 13,5 metra długości i waży 4,4 tony!


 

Para młoda w tradycyjnych strojach

Oj, trochę się rozpisałam.
To jeszcze tylko na koniec zdjęcia ważek i tytułowego różowego pociągu.


 

Ciąg dalszy nastąpi...
O różowym pociągu też napiszę :)