Od kilku tygodni pogoda jest stała, nawet nie trzeba zaglądać do prognozy: słońce, bezchmurne niebo, temperatura
minimalna 26-27℃, maksymalna 34-36℃. I nie chce się nic zmienić :(
Dzisiaj padł kolejny rekord: w mieście Kumagaya w prefekturze
Saitama (obok Tokio) zanotowano temperaturę aż 41,1℃ – po raz pierwszy w
historii pomiarów. Powinnam się cieszyć, że u mnie jest tylko 36℃, mimo że mieszkam przecież dużo dalej na południe.
Cieszę się, ale ciągle nie jestem w stanie wyjść na zewnątrz na dłużej, więc znowu piszę o jedzeniu.
Tym razem o zupie misoshiru. Jadam ją codziennie rano odkąd przyjechałam tutaj prawie półtora roku temu. Tak się przyzwyczaiłam, że nie wyobrażam sobie śniadania bez niej, nawet w upały.