Raz na jakiś czas wypożyczam samochód i jadę na wycieczkę po okolicy. Pociągiem nie wszędzie da się dojechać, a lokalna komunikacja autobusowa jest baardzo słabo rozwinięta. U mnie na prowincji „rządzi” samochód – chyba każda rodzina posiada jeden lub dwa.
Tydzień temu wybrałam się na przejażdżkę wzdłuż morza na zachód mojej
prefektury. Odwiedziłam kilka miejsc, ale dzisiaj napiszę tylko o jednym z nich:
o zaporze wodnej Hōnen’ike.
Zapora Hōnen’ike położona
jest w mieście Kan’onji, w górnym biegu rzeki Kunita-gawa. Jest najstarszą (i
jedną z dwóch tylko) w Japonii zaporą wielołukową. Budowę rozpoczęto w marcu 1926
roku i ukończono bardzo szybko, bo już po niecałych czterech latach – w listopadzie 1929 roku (ceremonia ukończenia zapory odbyła się dopiero w marcu 1930 roku). Udało
się to dzięki czynnemu wsparciu okolicznych mieszkańców, dla których zapora
miała być wybawieniem od powtarzających się w tym rejonie wielkich susz, a są
to tereny rolnicze. Obecnie woda ze zbiornika zaporowego nawadnia 530 ha
okolicznych pól.
W sumie przy budowie pracowało 150 tysięcy osób. Zaporę wybudowano z kamienia, a na przełomie lat 80. i 90. wzmocniono betonem. Na szczęście tego betonu zupełnie nie widać – zabetonowana została tylko część zapory od strony zbiornika zaporowego, więc na co dzień ukryta jest w wodzie.
W sumie przy budowie pracowało 150 tysięcy osób. Zaporę wybudowano z kamienia, a na przełomie lat 80. i 90. wzmocniono betonem. Na szczęście tego betonu zupełnie nie widać – zabetonowana została tylko część zapory od strony zbiornika zaporowego, więc na co dzień ukryta jest w wodzie.
Zapora ma długość 128 m, szerokość – 30,4 m, pięć łuków i
sześć przypór. Więcej o szczegółach technicznych nie napiszę, bo po prostu się na tym nie znam :)
| Górna część zapory. Niestety wejście było zabronione, a tak bardzo kusiło. |
| Napis na czerwonej tabliczce: Uwaga na mamushi! |
Co to takiego to mamushi? Ano jest to wąż, jadowity, gloydius
blomhoffii z podrodziny grzechotnikowatych, o długości 45-60 cm. Na szczęście
nie umiera się od razu po ugryzieniu ;)
Dobrze, że nie zauważyłam tego ostrzeżenia przed wejściem
na teren wokół zapory, bo bym pewnie uciekła bez wchodzenia.
Przed przeprowadzką tutaj oczywiście sprawdziłam jakie niemiłe
niespodzianki – nazwijmy je przyrodnicze – mogą mnie czekać i dowiedzialam się
o istnieniu mamushi. Na szczęście przez ponad rok pobytu ani razu go nie
spotkałam. Co jakiś czas również na terenie mojego miasteczka odkrywam tablice
przestrzegające przed tym wężem. Cóż, trzeba uważać.
| Dawne oryginalne elementy zapory. |
| Tablica poglądowa z rysunkiem ogólnym zapory. |
cdn...
Robi wrażenie! Architektonicznie przypomina ogrodzenie z filmu King Kong, te dawne elementy też wyglądają jak z filmu.
OdpowiedzUsuńNa mnie zrobiła wrażenie zapora w Goczałkowicach, która zwiedzałam w ubiegłym roku.
Fajnie, że robisz sobie takie wypady, a my możemy zwiedzać z Tobą Japonię:-)
Dziękuję :-)
UsuńAź sobie "wyguglałam", bo nigdy nie byłam w Goczałkowicach. Zapory rzeczywiście robią wrażenie. O tej tutejszej piszą w przewodnikach, że przypomina średniowieczny zamek europejski.
Niesamowite wrażenie. Widać ogrom i potęgę zapory.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tego mamushi - to dobrze że jeszcze go nie spotkałaś.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Oj, dobrze, i mam nadzieję, że tak zostanie :)
UsuńPiękna! A węże brrr... nie chciałabym takiego spotkać:/
OdpowiedzUsuńMasz rację, brrr... Na szczęście one raczej nie wyłażą do ludzi, więc w mieście raczej nie powinien się pojawić.
UsuńZapora – jak każda wielka rzecz – jest monumentalna i robi duże wrażenie. Lubię to uczucie kiedy staje się pośrodku zapory i patrzy w dół. Szkoda, że nie dało się tam wejść. Chociaż może i dobrze, bo węże lubią wygrzewać się na betonie :P
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Ale z dołu też robiła niezłe wrażenie. I panował przyjemny chłodek :)
UsuńPokazałaś magiczne miejsce, urokliwe, pełne zieleni i szumu wody. Tabliczki dotyczące mamushi są dla mnie ostrzeżeniem przed wejściem na teren zapory. Czyżby były pod ochroną, że w takiej ilości spotykane?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Nie, nie jest pod ochroną. Zapora leży w górach, otoczona lasami, zaroślami, bujną roślinnością, a takie miejsca lubią te węże. Ale podobno sa dosyć tchórzliwe i same z siebie nie atakują. W całej Japonii podobno jest rocznie około 3000 przypadków pogryzienia (zgonów 5-10). Przy liczbie ludności wynoszącej 126,5 mln to chyba mało.
UsuńA zapora rzeczywiścei jest urokliwa i mozna sie schłodzić w gorący dzień.
Ja sie w takim razie do Japonii nie wybiore, bo wezow nie cierpie, a jak widze jest ich tam dostatek! :))
OdpowiedzUsuńCiekawy temat, czekam na reszte :)
Nie jest tak źle z tymi wężami :-)
UsuńPostaram się w miarę szybko napisać o pozostałych miejscach.
Bardzo malownicze miejsce. I rzeczywiście jak średniowieczne zamczysko.
OdpowiedzUsuńTrochę można się poczuć jak nie w Japonii przy tej zaporze :)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce:) za garść informacji- dziękuję:)
Ja dziś, po długiej przerwie, byłam w pracy, póki co ok.
Pozdrawiam słonecznie:)
Morgano, dziękuję za odwiedziny :)
UsuńTo świetnie, że wszystko ok. Życzę Ci, żeby nic sie nie zmieniło :)
U nas mnóstwo zaskrońców tego roku, ale i żmija zygzakowata sie trafia.Myslę,że i ta japońska nie nalezy do sympatycznych stworzeń, chociaż akurat zaskrońce nikomu nic nie robią, w przeciwieństwie do ludzi, którzy je bezmyślnie zabijają. Co do zapory, tej w Solinie nie przypomina. Bardzo ciekawe te Twoje wycieczki.
OdpowiedzUsuńUściski:)
Ludzie pewnie z niewiedzy zabijaja zaskrońce.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam Cię na dalszy ciąg wycieczki :)
Aż slyszę szum wody :) Nie przypuszczałam, że zapora może być ładna, a ta jest. Przed wężami też uciekłabym tam gdzie pieprz rośnie ;)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMimo że niewielka, a może właśnie dlatego jest ładna. Ja też jadąc tam nie spodziewałam się, że zrobi na mnie takie dobre wrażenia :)
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń