Dwie stacje pociągiem i jakieś dziesięć minut spacerem,
czyli całkiem niedaleko ode mnie znajduje się bardzo ładny ogród japoński Nakazu
Banshō-en. Nie mam pojęcia dlaczego wcześniej tam nie dotarłam.
Ogród położony jest nad samym morzem. Kiedyś była to z
pewnością doskonała „miejscówka”: cisza, spokój, piękny krajobraz wokół.
Obecnie tuż przy głównym wejściu przebiega droga przelotowa, a po bokach ogrodu
wdłuż brzegu morza umiejscowiono różne zakłady przemysłowe ze stocznią
włącznie. Aż trudno sobie wyobrazić ogród w takim sąsiedztwie.
Ale jak już wejdzie się do środka jest pięknie i nawet
nie słychać hałasu miasta. A w części ogrodu położonej najbliżej morza można
usłyszeć szum fal. Szkoda tylko, że dojście było zagrodzone – miałam nadzieję
to morze również zobaczyć.
Początki Nakazu Banshō-en sięgają 1688 roku, kiedy Kyōgoku Takatoyo – drugi zarządca hanu Marugame – polecił
wybudować nad morzem w Nakazu letnią rezydencję.
Po środku ogrodu wykopano staw na podobieństwo jeziora
Biwa z prowincji Ōmi (obecna prefektura Shiga), z której wywodzi się klan Kyōgoku. Utworzono też osiem wysepek, których nazwy: Żagiel,
Gęsi, Śnieg, Deszcz, Dzwon, Bryza, Księżyc, Blask zachodzącego słońca, pochodzą
od słynnych ośmiu widoków Ōmi.
Jezioro Biwa jest największym jeziorem słodkowodnym
Japonii. Kształtem przypomina instrument muzyczny biwa i stąd jego nazwa.
A osiem widoków Ōmi – to osiem malowniczych widoków /
krajobrazów prowincji Ōmi, które początkowo, w XV-XVI wieku, opiewali poeci, a
później również i inni artyści przedstawiali
w swoich pracach, np. twórca obrazów ukiyoe – Utagawa Hiroshige.
Dla bardziej zainteresowanych: więcej szczegółów o ośmiu
widokach Ōmi w Wikipedii:
Ogród ma prawie 5 ha powierzchni. Rośnie w nim ponad 1500
sosen. Jest to ogród „spacerowy”, tzn. do podziwiania podczas spaceru po całym
terenie, a nie z jednego określonego miejsca. Wysepki są połączone ze stałym
lądem i między sobą mostkami, więc ogród można oglądać również ze stawu.
Po 1871 roku, w którym został wydany edykt cesarski znoszący
hany i ustanawiający prefektury, właściciele ogrodu Nakazu Banshō-en zmieniali się wielokrotnie.
W grudniu 1946 zachodnią Japonię nawiedziło potwornie silne
trzęsienie ziemi o magnitudzie 8,4. Co prawda epicentrum było dość oddalone,
ale i tak ogrodem mocno zatrzęsło. W wyniku wstrząsów teren zapadł się o jeden
metr.
Częste zmiany właścicieli i trzęsienie ziemi nie pomogły
utrzymać piękna ogrodu. Punktem zwrotnym
w powojennej historii ogrodu okazał się być rok 1970, w którym nowy właściciel podejmuje decyzję o przywróceniu świetności ogrodowi. Prace trwały
aż 12 lat do 1982 roku.
No dobrze, to pospacerujmy po ogrodzie :)
Wejście główne. |
Niektóre sosny mają wymyślne kształty.
Jest jedna szczególna sosna nazywana wielkim parasolem ze względu na kształt. Została przywieziona z prowincji Ōmi – stron rodzinnych założyciela ogrodu. Formowano ją przez 300 lat. Obecnie ma średnicę 15 metrów i liczy sobie podobno już 600 lat. Pielęgnacją sosny zajmuje się aż 30 osób.
Most Yōgetsubashi. Podziwiano z niego piękny jesienny księżyc. |
I jeszcze kilka innych mniejszych mostków.
Pawilon herbaciany Kanchōrō. Wybudowany na wysokich palach, aby można było obserwować pływy na pobliskim morzu. |
Mapa ogrodu. |
Na zakończenie dodam jeszcze, że na terenie ogrodu znajduje się malutkie Muzeum
Sztuk Pięknych Marugame, składające się z dwóch pawilonów: Malarstwa - w którym można obejrzeć obrazy barbizończyków i
Ceramiki - z naczyniami pochodzącymi z wykopalisk głównie z terenu Iranu i Iraku. Niestety muzeum musi
popracować nad sposobem ekspozycji obrazów, bo obecnie widać głównie wszystko wokół odbijające się w
szybach, którymi są zasłonięte.
Nadjeżdża pociąg, trzeba wracać. |
Na piękny spacer zabrałaś mnie od samego rana.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję.
:-)
Cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńCzasami atrakcje blisko nas odkrywamy na końcu:-)
OdpowiedzUsuńCudowny ten ogród, na pewno sprzyja medytowaniu i rozkoszowaniu się pięknem w kilku wymiarach.
Też chcę do takiego ogrodu!
Pewnie będziesz tam bywać często?
No właśnie, najciemniej bywa pod latarnią :-)
UsuńByliśmy tam w ciągu dnia w tygodniu, więc prawie nikogo nie było poza nami i rzeczywiście można było się nacieszyć tym pięknem do woli.
Muszę dobrze poszukać, pewnie są jeszcze inne ogrody w okolicy...
podoba mi się idea "parku spacerowego", który ma być piękny zewsząd. rozumiem, że są parki landszaftowe, które ogląda się z mola/pomostu/wieży i broń boże wchodzić głębiej.
OdpowiedzUsuńsześćsetletnia sosna, to coś pięknego - coś więcej niż tradycja.
prześliczne widoki. mam niedaleko miniaturkę czegoś w tym rodzaju, tylko akwen zdecydowanie mniejszy i tylko jedna wysepka mizerota...
Tak, są, takie do oglądania z jednego miejsca. Ja chyba jednak wolę pospacerować.
UsuńMiniaturka miniaturką, ale jest. To masz taki ogród-bonsai ;)
fragment największego w mieście parku został zagospodarowany przez japońskich ogrodników i pielęgnowany nieustająco. ładny, ale mały i bardzo dużo chętnych do oglądania. raptem kilka drzew uformowanych, ale całość uspokaja i wycisza.
UsuńChyba znam ten ogród. Odwiedziłam go przy paskudnej pogodzie: zimno i śnieg pomimo wiosny, ale i tak bardzo mi się podobał. Ta nieustająca pielęgnacja jest bardzo ważna - wystarczy, że tylko trochę sobie odpuszczą i ogród przestaje robić wrażenie.
Usuńdrzewa żyją - bez kagańca, który im nie potrzebny - to ludzie mają mniemania i kanony piękna zakorzenione głębiej, niż drzewa korzenia - chociaż ludzie odchodzą szybciej niż drzewa. Obyś miała czasu wystarczająco na spacery po parku z notki. Jest przepiękny nawet na zdjęciach, chociaż im brakuje zapachów i wiatru i chrzęstu kroków po alejkach - dorabiam sobie resztę zmysłów, żeby troszeczkę chociaz nadążyć - za Tobą i takim spacerem.
UsuńBajeczny ogród, idealny na sesje zdjęciowe, idealny żeby się rozmarzyć.
OdpowiedzUsuńParasol kapitalny :)
Masz rację, taka sesja zdjęciowa w ogrodzie z pewnością byłaby fantastyczna.
UsuńJaponia to nadal dla mnie "inny" świat;) Jakby z bajki, zaczarowany;)
OdpowiedzUsuńMiło mi będzie, jeśli choć trochę uda mi się odczarować ten świat przy pomocy mojego bloga ;)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńJakbym tam sercem była, bo to moje klimaty- cudnie:)
Serdeczności przesyłam:)
Morgano, ogromnie się cieszę, że ogród Ci się spodobał.
UsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Ile tu pracy, przycinania, formowania i pielęgnowania tego piękna. Nic samo z siebie bajeczne nie jest. Próbowałam tworzyć bonzai, to wiem, jak wiele trzeba cierpliwości wiedzy tajemnej, by olśnić urokiem roślin.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
O! A z jakiej rośliny tworzyłaś? Podziwiam Cię, bo rzeczywiście bonsai wymaga ogromnej cierpliwości.
UsuńOgrodnicy w Japonii z pewnością zawsze znajdą zatrudnienie :)
Nie stosowałam drutowania, odginania, tylko samo cięcie i podlewanie. Ćwiczyłam na ficusach, najlepiej na fikusie benjamina "nana", irdze i gruboszu. Sosna i klony padły, niestety. To wymaga wiedzy i zabiera sporo czasu. Chciałam mieć ogródek japoński, więc kupiłam klon palmowy, który przemarzł pierwszej zimy.
UsuńSerdeczności zasyłam
Widzę, że z wieloma roślinami próbowałaś (aż musiałam sobie wyguglować). Szkoda, że klony i sosny padły...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Prześliczny ogród - jak miło przenieść się w taki spokój. Wyciszenie jest tak bardzo czasem potrzebne. Dziękuję Ci za ten przepiękny spacer.
OdpowiedzUsuńNie ma za co, cała przyjemność po mojej stronie :)
UsuńOj, tak. co jakiś czas trzeba się wyciszyć na łonie przyrody.
Piękny ogród, aż trudno uwierzyć w jakim sąsiedztwie się obecnie znajduje. Sosna parasol robi wrażenie! Chętnie przespacerowałabym tymi mostkami i wypiła herbatę w pawilonie na palach ;))
OdpowiedzUsuńOtoczenie jest tak niepasujące do ogrodu, że prawie można go przeoczyć. Ja też bym chętnie napiła się herbaty w tym pawilonie, ale niestety ogród nie przewidział takiej atrakcji dla przeciętnego zwiedzjącego.
UsuńCudna oaza spokoju. Zwłaszcza, że sąsiedztwo przemysłowe.
OdpowiedzUsuńOj, tak. Można się wyciszyć, tylko trzeba wybrać czas z małym natężeniem zwiedzjących.
Usuń