Zacznę od różowego pociągu, o którym – poza
pokazaniem zdjęcia – ostatecznie nic nie napisałam w poprzednim poście.
Ten różowy pociąg kursuje na ostatnim odcinku trasy
dojazdowej do chramu Izumo Taisha, ale tylko niektóre składy są takie – jak
ktoś ma szczęście, to trafi. Mnie się udało zupełnie przypadkiem :)
Pociąg nazywa się „Goen densha Shimanekko” co w wolnym
tłumaczeniu oznacza „Szczęśliwy pociąg Shimanekko”. Kursuje od czterech lat, a
wymyślono go w ramach kampanii promującej ten region. Jest bardzo „kawaii” (=
śliczny, słodki), a Japończycy, zwłaszcza Japonki, lubią rzeczy kawaii :)
Bóstwo Ōkuninushi z chramu Izumo jest uważane między
innymi za opiekuna małżeństw. Można go zatem poprosić o pomoc w znalezieniu
swojej „drugiej połowy”. Stąd w nazwie pociągu „szczęśliwy”. A „Shimanekko”
pochodzi od nazwy prefektury Shimane, w której leży miasto Izumo z chramem. Tak nazywa się maskotka tej prefektury.
Wnętrze pociągu również utrzymane jest w odcieniach różu,
a niektóre siedzenia są w serduszka! Gdzieniegdzie na podłodze narysowana jest
plansza z drabinkowym wyborem (znana pod
nazwami Ghost Leg lub Amidakuji), więc podczas jazdy można się zabawić i
sprawdzić, który z pasażerów siedzących naprzeciwko jest nam przeznaczony ;)
Maskotka Shimanekko |
![]() |
Plansza wyboru drabinkowego amidakuji. Źródło zdjęcia |
Uff, udało się. Różowy pociąg opisany i pokazany.
No dobrze, a kiedy bogowie opuszczają Japonię?
Zgodnie z mitologią w dziesiątym miesiącu roku. To według dawnego kalendarza japońskiego, a współcześnie, po wprowadzeniu w 1873 roku w Japonię kalendarza gregoriańskiego dzieje się to w listopadzie. Wtedy
wszystkie bóstwa z całej Japonii zbierają się w Izumo na obrady. Z tego powodu w całej Japonii miesiąc ten nazywano kannazuki czyli miesiącem
bez bogów. W Izumo natomiast przyjęła się nazwa kamiarizuki – miesiąc
obecności bogów.
[Obecnie oficjalne nazwy miesięcy są zupełnie inne i w
sumie nieciekawe, ale łatwe do zapamiętania, bo składają się z liczebnika i
przyrostka oznaczającego miesiąc, czyli styczeń to pierwszy miesiąc, luty –
drugi miesiąc, i tak dalej. Tradycyjne nazwy oczywiście nie zanikły całkowicie,
używane są np. w poezji, w sztukach lub filmach, których akcja rozgrywa się w
dawnych czasach. ]
Bóstwa najpierw zbierają się na plaży Inasa (Inasa-no
hama) na wybrzeżu Morza Japońskiego i potem wspólnie przenoszą się na teren
chramu Izumo, gdzie przez tydzień obradują nad losem ludzi, a głównie nad
szczęśliwymi związkami – nie tylko damsko-męskimi, ale nad wszelkimi związkami
/ kontaktami międzyludzkimi.
Inasa-hama położona jest mniej więcej jeden kilometr na
zachód od chramu. Tutaj też, według przekazów, odbyły się negocjacje między
bóstwami w sprawie przekazania prowincji Izumo bóstwu Ninigi.
Na plaży znajduje się wielka skała zwana Benten-jima (=
wyspa Benten). Kiedyś, jeszcze do lat osiemdziesiątych XX wieku podobno
faktycznie była wyspą, ale powiększająca się plaża zagarnęła ją i wyspa już
wyspą nie jest.
Jako wielbicielka zachodów słońca nad morzem nie mogę nie wspomnieć, że zachód słońca na plaży Inasa – koniecznie z widoczną skałą Benten – należy do najsłynniejszych w Japonii. Niestety nie obejrzałam go na żywo z braku czasu :(
Wygląda tak.
I jeszcze taka ciekawostka. Chram Izumo Taisha, tak jak wiele
innych chramów, jest co jakiś czas poddawany renowacji polegającej na
całkowitej wymianie konstrukcji. Główne przyczyny takich prac są trzy: utrzymanie
drewnianego budynku w dobrym stanie, zachowanie dla następnych pokoleń technik
budowy chramów, oczyszczenie miejsca. W chramie Izumo od XVII wieku takie prace
renowacyjne na większą skalę przeprowadzane są mniej więcej co 60 lat. Obecnie
również trwa taka wielka renowacja. Pierwszy etap prac trwał od kwietnia 2008
roku do marca 2016, a drugi rozpoczął się w kwietniu 2016 i ma zakończyć się w
marcu 2019 roku.
Prace renowacyjne głównego pawilonu honden ukończono w
2013 roku. Między innymi wymieniono wtedy całkowicie dach, który
wykonany jest z 700 tysięcy kawałków kory drzewa hinoki (cyprysik japoński)
mocowanych przy pomocy bambusowych gwoździ.
Na zakończenie kilka witryn sklepowych nocą. To różnego rodzaju restauracyjki, bary, knajpki - szukałam miejsca na kolację :)
Zbliżenie na dach, ale nie pawilonu honden. |
Zbliżenie na dach pawilonu honden. |
![]() |
Prace nad wymianą dachu. Źródło zdjęcia |
Na zakończenie kilka witryn sklepowych nocą. To różnego rodzaju restauracyjki, bary, knajpki - szukałam miejsca na kolację :)
I tak kończy się wizyta w Izumo.
Bardzo sympatyczny pociąg i chyba spora atrakcja turystyczna :-)
OdpowiedzUsuńTo miło, gdy Bogowie zbierają się na naradę i debatują o szczęściu ludzi, czuję się bezpieczniej :-)
Restauracyjki wyglądają przytulnie, choć z zewnątrz ta ostatnia wygląda jak chiński sklep, których u nas wiele...
Oj tak. W Japonii w ogóle dużo jeździ pociągów malowanych w różny sposób. Przez moje miasteczko np. przejeżdża pociąg wymalowany w bohaterów pewnej kreskówki, dość starej, ale nadal bardzo popularnej wśród dzieci.
UsuńCo do ostatniego zdjęcia to masz trochę racji ;) Nie wygląda rewelacyjnie, ani z zewnątrz ani wewnątrz, ale smacznie tam karmią. Jadałam tam ramen, czyli zupę z makaronem, która wywodzi się z Chin. Podawali też pierożki gyoza, które też pochodzą z Chin.
Kochana!
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejną garść ciekawostek o kulturze i obyczajach Japonii! czytam je zawsze z wielką przyjemnością:)
Pozdrawiam milutko:)
Nie ma za co! Bardzo mi miło i polecam się na przyszłość :)
UsuńPociąg prześliczny.
OdpowiedzUsuńSkała bardzo tajemnicza.
A chram, którego dach zbudowano z tak niesamowitej ilości kawałków kory cyprysiku japońskiego to już zalicza się do cudów.
Pozdrawiam serdecznie
Dach rzeczywiście jest niesamowity. Zupełnie na taki nie wyglądał, dopiero jak o nim poczytałam, to okazało się, że to - jak piszesz - cud.
UsuńTakie różowe wagony są w Malezji przeznaczone tylko dla kobiet. Nie wiem czy wnętrze też jest różowe, byłam z mężem, więc nie zaglądałam.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy kiedy bogów nie ma to ludzie pozwalają sobie na więcej...
O, fajnie z tymi wagonami tylko dla kobiet.
UsuńA wiesz, że nie wiem. Trzeba by rozpoznać temat... :)
Teraz rozumiem skąd u mojej japońskiej przyjaciółki poznanej w Lyonie zamiłowanie do rzeczy różowych i ślicznych ;) Jestem pod wrażeniem prac renowacyjnych, o których piszesz. Czy w miesiącu bez bogów trzeba się mieć bardziej na baczności? Bez bóstw, które strzegą może być niebezpiecznie.... Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńTrochę tak, bo w razie potrzeby, nie ma do kogo się zwrócić o pomoc...
Pozdrawiam :)
To dobrze, ze to tylko miesiąc ;))
Usuń:))
Usuń