Miasto Matsue leży nad jeziorem Shinji (Shinji-ko). Z zamku Matsue bardzo dobrze je widać (o zamku pisałam tutaj).
Shinji-ko nie jest zbyt duże, z niecałymi 80 km2
powierzchni plasuje się na siódmym miejscu wśród japońskich jezior. Jest
jeziorem brachicznym, czyli woda w nim jest słonawa. Dzięki temu obfituje w
przeróżne ryby i skorupiaki, z których najbardziej znane są małże shijimi (z
rodziny korbikulowatych).
Na brzegu jeziora zostały tylko puste muszelki... |
Na jeziorze wznosi się jedyna wyspa, a właściwie wysepka,
bo jest niewielka: ma 110 m długości, niecałe 30 m szerokości i 240 m w
obwodzie. Nazywa się Yomegashima, czyli Wyspa Synowej. Dlaczego taka nazwa?
Otóż, jak mówi legenda, była sobie pewna młoda żona, którą surowa teściowa źle
traktowała. Dziewczyna postanowiła więc wrócić do swego domu rodzinnego. Szła
po zamarzniętym jeziorze, i jak to w legendach i w życiu bywa lód pękł i
dziewczyna się utopiła. Kiedy o tej tragedii dowiedział się bóg jeziora, ze
współczucia sprawił, że w ciągu jednej nocy na jeziorze wypiętrzyła się wyspa,
a wraz z wyspą wypłynęło ciało dziewczyny.
Tyle legenda. A co znajduje się na wyspie? Jedna kamienna brama torii wybudowana w 1907 roku, jedna kamienna latarnia wykonana z wydobywanego lokalnie kamienia kimachi (rodzaj piaskowca), jeden miniaturowy chram shintoistyczny poświęcony bogini Benzaiten (pochodzi od hinduistycznej bogini Saraswati) założony przez Horio Yoshiharu (budowniczy zamku Matsue) i około 30 sosen – początkowo było ich tylko kilka, ale w 1935 roku dosadzono kolejnych dwadzieścia. I to wszystko.
Tyle legenda. A co znajduje się na wyspie? Jedna kamienna brama torii wybudowana w 1907 roku, jedna kamienna latarnia wykonana z wydobywanego lokalnie kamienia kimachi (rodzaj piaskowca), jeden miniaturowy chram shintoistyczny poświęcony bogini Benzaiten (pochodzi od hinduistycznej bogini Saraswati) założony przez Horio Yoshiharu (budowniczy zamku Matsue) i około 30 sosen – początkowo było ich tylko kilka, ale w 1935 roku dosadzono kolejnych dwadzieścia. I to wszystko.
Z brzegu, oprócz sosen, widać bramę torii i w zależności
od kąta patrzenia także latarnię. Chram niestety pozostaje niewidoczny.
Wróćmy na brzeg jeziora.
Stoją tu dwa posągi: Sodeshi jizō i Ishibai jizō. Jizō (japoński odpowiednik bodhisattwy
Ksitigarbha) w swoim miłosierdziu przyjmuje na siebie cierpienia ludzi.
Sodeshi jizō (ten większy) wykonany
jest z kamienia kimachi, a Ishibai jizō z granitu.
Jezioro w okolicach wyspy
Yomegashima było w dawnych czasach dość niebezpieczne i wiele przepływających
tamtędy łodzi i statków rozbijało się. Pomniki jizō ustawiono dla tych
wszystkich rozbitków, którzy zakończyli życie w odmętach jeziora.
Jednak obecnie Shinji-ko
słynie chyba najbardziej z zachodów słońca, z wysepką Yomegashima i bramą torii
w tle. Na nabrzeżu wytyczone są miejsca, z których najlepiej widać zachód
słońca o danej porze roku. Wystarczy się tam ustawić i super zdjęcie murowane.
Liczyłam na super zdjęcie.
Mimo że tego dnia od rana niebo zasnute było grubą warstwą chmur, to jednak
gdzieś w głębi serca miałam nadzieję na cudowne przejaśnienie pod wieczór. Ale
przeliczyłam się. Nic, nawet jednego cienkiego promyczka nie zobaczyłam :(
Miało być tak:
a było tak:
Cóż, pozostają mi zachody słońca nad moim morzem na Shikoku.
![]() |
źródło zdjęcia |
![]() |
źródło zdjęcia |
a było tak:
Witaj!
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz i zaciekawiasz coraz bardziej Japonią- dziękuję:)
Serdeczności przesyłam:)
Witaj Morgano!
UsuńDziękuję. Taki mam cel, żeby zaciekawiać Japonią :)
Pozdrawiam serdecznie
Ależ trudne dla Europejczyka nazwy :-) Wyspa ma piękną legendę i wygląda jak miniatura na makiecie. Nie doczekałaś się zachodu słońca, ale może kiedyś? I tak sporo ciekawostek jak na tak maleńką wyspę :-)
OdpowiedzUsuńNa początku trochę trudne, ale można się przyzwyczaić :) No i nie ma zbitek spółgłoskowych, więc łatwo się wymawia.
UsuńJa na początku też myślałam, że to po prostu taka maleńka wyspa, a okazało sie, że nawet ma swoją legendę.
Wspaniale jest móc poczytać na temat tak wspaniałych miejsc, widzianych oczami rodaczki :)
OdpowiedzUsuńWitaj Ariadno na moim blogu! I dziękuję za komentarz.
UsuńDużo tu jest pięknych miejsc, mam nadzieję, że uda mi się nich opowiedzieć.
Ten szaro-szary zachod jest tez piekny, nie zaluj :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pocieszenie :)
UsuńMyślałam, że tylko ja w środku nocy przychodzę do Ciebie aby poczytać o tych cudach w Japonii.
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze dziękuję.
A ja też uważam że wszystkie zachody słońca są piękne.
Wschody też.
To ja Ci dziękuję, podwójnie, za odwiedziny w środku nocy :)
UsuńWschody z pewnością są piękne, ale do oglądania na żywo ich pora jest dla mnie nie do pokonania :(
Może słońce zaszło nie z tej strony, w którą patrzyłaś ;) Ja (przyzwyczajona do zachodu nad Bałtykiem po lewej) często jestem zaskakiwana. Na wyspie to nigdy nic nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńYym razem na pewno w dobrą stronę patrzyłam :) Znaki na promenadzie nad brzegiem jeziora pokazywały prawidłowy kierunek.
UsuńCo za pech. Ale wywprawa i tak wygląda na udaną, a może jeszcze tam wrócisz by nacieszyć oczy zachodem słońca, czego Ci życzę ;))
OdpowiedzUsuńNo pech, niestety. Bardzo liczyłam na ten zachód słońca.
UsuńDziękuję, może uda się tam wrócić :)