Koto trafiło do Japonii w VIII wieku z Chin wraz z orkiestrą gagaku (gagaku - muzyka dworska). Rozkwit muzyki solowej koto nastąpił w okresie Edo (1603-1868).
Koto składa się z korpusu wykonanego z drewna paulowni (paulownia imperialis),
trzynastu strun i ruchomych mostków (umożliwiają różnorodne strojenie instrumentu).
Gra się przy pomocy plektronów zakładanych na trzy palce: kciuk, wskazujący i środkowy.
W XX wieku powstały też koto o większej liczbie strun, np. 17, 20, 25 czy 30.
Na początek tradycyjny utwór pt. "Chidori-no kyoku" (Siewki) z 1855 roku w wykonaniu Sachiko Yoshihary.
Trochę bardziej współcześnie: utwór z 1909 roku pt. "Przeobrażenia wody".
A teraz już coś zupełnie innego.
"Wiosna" z "Czterech pór roku" Antonia Vivaldiego w wykonaniu zespołu Koto New Ensemble.
I utwór Michaela Jacksona pt. "Smooth criminal" wykonywany na koto standardowym 13-strunowym, koto 17-strunowym (jushichigen) i flecie shakuhachi. Na początku jest króciutka prezentacja 17-strunowego koto (około 30 sekund).
Czyż te aranżacje nie są wspaniałe? Ja jestem oczarowana.
Przyzwyczajona do bardziej melodyjnych utworów wolę wersje uwspółcześnione, a te aranżacje znanych utworów są niesamowite!
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę dawkę muzyki o poranku, bo u mnie znów pada śnieg...
Nie ma za co, cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńWiadomo, że te tradycyjne utwory mogą być trochę trudne w odbiorze. A te aranżacje znalazłam przypadkiem i przepadłam, są super.
Śnieg? Oj, kiedy ta wiosna zawita do Polski? Niby w marcu jak w garncu, ale słoneczko też mogłoby się pojawić...
Piękne dźwięki :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńTeż sobie koncercik od rana urządziłam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci.
Nie ma za co :)
UsuńMam nadzieję, że muzyka pasowała do pory dnia.
Przepiękna gra. A wiesz, że po raz pierwszy trafiłam na bloga kogoś mieszkającego w Japonii? Dodasz do mojej codzienności trochę nowej wiedzy o tym mało znanym, intrygującym miejscu.
OdpowiedzUsuńWitam Cię bardzo serdecznie :)
UsuńNie piszę zbyt często i raczej mało o życiu codziennym, ale staram się zamieszczać dużo zdjęć. Mam nadzieje, że udaje mi się pokazać co nieco tego ciekawego kraju.
Biegnę do Ciebie z rewizytą.
Fantastyczna muzyka. Z niecierpliwością czekam na kolejne posty tego rodzaju.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się spodobała. Planuję za jakiś czas znowu coś z muzyki zamieścić :)
UsuńTak rzadko mam możliwość, by posłuchać ciekawych instrumentów, dziękuję.
OdpowiedzUsuńZasyłam wiele serdeczności
Za jakiś czas znowu coś zamieszczę :)
UsuńA tak na marginesie, ja chyba jeszcze u Ciebie nie byłam, muszę zajrzeć.
Juz wiem, że Twój blog jest niezwykły, dlatego pozwolisz, ze będę częstym gościem. I nie tylko ze względu na Japonie, choć to też. Ale przede wszystkim dlatego, że "Mistrz i Malgorzata" to tez moja ukochana ksiązka...
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło.
UsuńWidzę, że opłaciło się wypełnić niektóre rubryki w profilu bloggera :)
Musze zajrzeć do Ciebie.
Kochana!
OdpowiedzUsuńBardzo miłe dźwięki dla ucha:)
Pozdrawiam milutko:)
Cieszę się Morgano :)
UsuńPozdrawiam gorąco.